Słońce, wino i churros – kiedy świat był jeszcze normalny.
Barcelona – na długi weekend. Co zobaczyć, gdzie zjeść i jak najlepiej spędzić czas w stolicy Katalonii? Tego wszystkiego dowiecie się w tym wpisie!
Pokażemy Wam miejsca, które udało się nam zobaczyć podczas pobytu w Barcelonie i mamy nadzieję, że zachęci Was to także do zaplanowania kolejnej podróży właśnie do tego tętniącego życiem i pełnego kolorów miasta.
Gotowi? No to ruszamy!
Jak dostać się do Barcelony i gdzie spać?
Na początek podstawowe pytanie jak dotarliśmy do Barcelony? Postawiliśmy na wersję najszybszą – samolot. Rejs odbył się linią Vueling z lotniska Franz Josef Strauss w Monachium na docelowe lotnisko El Prat w Barcelonie.
Z lotniska El Prat dojechaliśmy liniowym autobusem na Plac Hiszpański a stamtąd dalej do przystanku Alfons X i kawałeczek na piechotę prosto do hotelu Ilunion Bel Art.
https://en.ilunionbelart.com/?_ga=2.253668809.154693699.1612699814-1117389626.1612699814
Hotelik całkiem przyjemny, nowoczesna aranżacja wnętrz, kompetentna obsługa, smaczne śniadania i co najważniejsze hotel oddalony od słynnej Sagrady Familii o około 10 minutek drogi na pieszo! Dla nas wybór idealny jako baza na dalsze zwiedzanie miasta.
Pierwsze chwile w Barcelonie!
Po dotarciu na miejsce postanowiliśmy rozpakować walizki i poszukać czegoś do zjedzenia coby nabrać siły na pierwszy spacer…do Sagrady Familii.


Oprócz klasycznych przekąsek w drodze do Sagrady Familli znaleźliśmy jeszcze coś co przyciągnęło naszą uwagę choć byliśmy już w miarę najedzeni. Mowa o królu hiszpańskich przekąsek – Churro. Churro jest to przekąska z mąki pszennej cukru i oleju, wyciskana w formie długiego ogonka o przekroju gwiazdy i smażona na głębokim oleju. W Hiszpanii Churros macza się w gorącej czekoladzie. Lokalni mówią, że Churros idealnie nadaje się na śniadanie. My wciągnęliśmy czuroski na kolacje i też polecamy 😛

Barcelona – co zobaczyć? Sagrada Familia – kościół Świętej Rodziny
Bez wątpienia Sagrada Familia to wizytówka Barcelony, znak rozpoznawczy i swego rodzaju symbol miasta. To też najwspanialsze dzieło Antonio Gaudiego, zwieńczenie jego artystyczno – architektonicznych marzeń i ideologii.
Budowa obiektu rozpoczęła się w roku 1882 i trwa do dnia dzisiejszego. Prognoza mówi, że budowla zostanie ukończona w pełni w roku 2026.
My po spałaszowaniu naszego pierwszego barcelońskiego posiłku pognaliśmy na pierwsze ogłędziny Sagrady Familii w porze wieczorowej.
Wrażenie niesamowite…zobaczcie sami!




Sagrada Familia porą wieczorową robi rzeczywiście ogromne wrażenie, stąd też postanowiliśmy wrócić tutaj też za dnia i zobaczyć ją jeszcze z innej perspektywy. Dzień ukazał całkiem inne oblicze tego miejsca. Przed kościołem tłumy ludzi czekających na wejście do środka, mimo że to dopiero styczeń… My nie rezerwowaliśmy wcześniej biletów i widząc te tłumy zrezygnowaliśmy ze zwiedzania wnętrza. Poczekamy na ukończenie prac budowlanych…hihihi


Nasze wrażenia na chwilę obecną – mistrzostwo świata. Bez żadnego ale!!! Trzeba zobaczyć i koniec kropka.
Mimo, że sami nie skorzystaliśmy ze zwiedzania wnętrza Sagrady zostawiamy Wam tutaj bezpośredni link do zakupu biletów online:
Wybrać można kilka opcji zwiedzania dopasowanych do czasu i portfela.
Mieszkając w innych częściach Barcelony do Sagrady Familii dostać można się dwoma liniami metra fioletową L2 i niebieską L5. W obu przypadkach należy dojechać do przystanku o jakże oryginalnej nazwie – Sagrada Familia:)
Żegnając tą majestatyczną budowlę idziemy dalej śladami Gaudiego do Parku Güell.
Barcelona – co zobaczyć ? Domki z piernika istnieją naprawdę – Park Güell
Po wieczornym zwiedzaniu Sagrady Familii stwierdziliśmy, że nieco zmodyfikujemy nasze plany zwiedzania Barcelony i podążymy za ciosem idąc dalej śladami Anionio Gaudiego. W następny poranek zaraz po śniadanku wyruszyliśmy więc na zwiedzanie najsłynniejszego parku w Barcelonie – Parku Güell.


Do Parku Güell poszliśmy na piechotę, z naszego hotelu to jakieś 30 minut drogi, a że dzień zapowiadał się wyjątkowo słonecznie i ciepło to autonogi okazały się być najlepszą opcją. Na miejscu nie było jeszcze wcale tłoczno wiec bilety udało się kupić sprawnie i szybko.
Bilety można też zakupić online i albo wydrukować je w klasycznej formie papierowej albo przy wejściu okazać na wyświetlaczu telefonu do przeskanowania kod QR. Obie formy działają bez zarzutu.
Link do strony parku, na której można dokonać zakupu poniżej:
https://parkguell.barcelona/en
Krótki zarys historyczny!
Park Güell to specyficzne miejsce. Powstał na zamówienie miejskiego przedsiębiorcy i wizjonera Güella. Chiał on stworzyć eleganckie osiedle dla bogatych a zaprojektowanie tegoż przedsięwzięcia zlecił swojemu przyjacielowi Gaudiemu. Niestety projekt spalił na panewce, pomysł nie znalazł uznania wśród możnych Barcelony. Miejscówka jaką wybrał Güell na stworzenie nowego osiedla była dość znacznie oddalona od centrum miasta i niestety w tamtym okresie nie było z tym miejscem dobrego połączenia komunikacyjnego. Te czynniki przeważyły i ostatecznie budowy nigdy nie dokończono. Dla nas turystów to chyba nawet lepiej nieprawdaż?
Co zwiedzić w parku?
Zwiedzanie zaczynamy od słynnej mozaikowej ławeczki – niektórzy twierdzą, że to najdłuższa ławka świata, z widokiem na panoramę Barcelony. Dzień mamy bezchmurny wiec wrażenia przerastają oczekiwania.


Ławeczka sama w sobie jest naprawdę pokaźnych rozmiarów i z pewnością każdemu uda się choć na chwilkę na niej przycupnąć i cyknąć wymarzoną fotkę. My postanowiliśmy nałapać trochę witaminy D i zrobiliśmy sobie paręnaście minut kąpieli słonecznej podziwiając z niej widoki na Barcelonę.


Spoglądając z góry zainteresowały nas szczególnie piernikowe domki na dole. Pokręciliśmy się więc jeszcze trochę po górnej części parku i zaciekawieni udaliśmy się w drogę na dół.


Zanim jednak dotarliśmy do naszych lukrowanych pierniczków, po drodze odkryliśmy kilka kolejnych skarbów. Schodząc z tarasu schodami w dół spotykamy jeden ze znaków rozpoznawczych Parku Güell – słynną Salamandrę. Przyznajcie, że prezentuję się imponująco. Nic dziwnego, że bój o miejsce na zdjęcie trwa tam w najlepsze 😛

Parę stopni niżej są jeszcze dwie ciekawe formacje. Pierwsza z nich to kolejna ławeczka. Tym razem w kształcie muszli 🙂 Można sobie posiedzieć w słoneczku i nacieszyć oczy pięknymi widokami.
Kolorowy zawrót głowy!
Druga formacja w pierwotnym założeniu miała być targowiskiem, jednakże z wiadomych względów plany mieszkaniowe w Parku Güell nie doszły do skutku i dziś możemy podziwiać niezwykłą budowlę gdzie mieszają się myśli architektoniczne greckie i rzymskie by ostatecznie stworzyć przy pomocy ręki Gaudiego fascynującą budowlę o falujących kształtach i misternych wzorach.


I tak to idąc dalej w dół dotarliśmy w końcu do naszych piernikowych domków. Czymże one tak właściwie są?
W pierwotnym zamiarze miały być to budynki przeznaczone dla portiera i administracji. Inspiracją projektu była dla Guadiego bajka Jaś i Małgosia wystawiana w owym czasie w Gran Teatre de Liceau. Dziś domki te bez wątpienia są ogromną atrakcją i zarazem wizytówką parku. Zachęcamy do poświęcenia im trochę czasu i poznania ich bliżej.




Co wyjątkowo rzuca się w oczy przy zwiedzaniu parku to zdecydowany brak linii prostej we wszystkich napotkanych budowlach. W architekturze Guadiego próżno szukać geometrycznych kształtów o kątach prostych. Gaudi wierzył bowiem, że natura nie zna linii prostej, a że to właśnie matka natura była siłą napędową jego projektów, podziwiając jego dzieła będziemy mogli spotkać nieskończoną mnogość fal, łuków i zaokrągleń. Nam się bardzo podoba i zdecydowanie podzielamy w tej kwestii poglądy mistrza!
W Barcelonie podobnie jak w całym Parku Güell znaleźć można kolorowe specyficzne mozaiki. Wykonane są one techniką trencadis polegającą na układaniu tłuczonej ceramiki w nowe wzory. Pomysł po prostu super i robi ogromne wrażenie!




Tutaj powoli kończy się nasza wędrówka po parku. Na zakończenie jeszcze kilka impresji z najwyższej jego części.
Nam zwiedzanie zajęło prawie 3 godzinki, ale nie spieszyliśmy sie nigdzie i korzystając ze styczniowego słoneczka po prostu rozkoszowaliśmy się niezwykłością miejsca i chwili.





Z Gaudim się bynajmniej nie żegnamy. Idziemy dalej podziwiać jego architekturę miejską 🙂
Barcelona co zobaczyć? Casa Mila i Casa Batllo – fantazje Gaudiego w centrum miasta!
Dziedzictwo Antonio Gaudiego spotkać można niemal na każdym kroku w Barcelonie. Również przy jednej z głównych ulic Barcelony – Passeig de Grácia znajdziemy dzieła słynnego architekta. Mowa tu o Casa Mila i Casa Batllo.
Pierwszy z wymienionych budynków Casa Mila powstał kilka lat przed I Wojną Światową i jest ostatnim świeckim projektem Gaudiego. Tak samo jak w przypadku obiektów w parku Güell tak i tutaj spotykają się chyba wszystkie możliwe linie nieproste 🙂 Sami mieszkańcy Barcelony nie ocenili jednakże tego projektu zbyt pozytywnie i nadali mu inną nazwę La Pedrera co w tłumaczeniu oznacza kamieniołom. Sami przyznajcie, że budowla wygląda nietuzinkowo. Trochę futurystycznie i jednocześnie trochę przerażająco.




Na uspokojenie emocji na przeciwko Casa Mila znalazłam ku mojej uciesze dzieła jeszcze jednego słynnego obuwniczego architekta – raj dla Pań 😛
Z Casa Mila biegniemy do Casa Batllo. To w przeciwieństwie to pierwszej budowli, budynek znacznie bardziej kolorowy i wytworny. W roku 1995 został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. My byliśmy zauroczeni jego fasadą. Dla chętnych możliwość zwiedzania domu w środku, my z powodów czasowych zrezygnowaliśmy z tej opcji.




Barcelona – co zobaczyć? Nielubiane sąsiedztwo – Casa Amatller
Dosłownie ściana w ścianę z Casa Batllo sąsiaduje inny sławny barceloński budynek o nazwie Casa Amattler. Jego fasada zdecydowanie różni się od gaudyjskich linii i stanowi jedną z perełek katalońskiego modernizmu przesiąkniętą elementami gotyku.
W środku natomiast mieści się naszym zdaniem najlepsza pijalnia czekolady na jaką do tej pory trafiliśmy. Niebo w gębie – lekarstwo na wszystkie smutki świata. Do Barcelony będziemy wracać choćby po to aby napić się tam czekolady.



Barcelona – co zobaczyć? Barri Gotic – mroki Średniowiecza w centrum Barcelony!
Barcelona to miasto o wielu twarzach, oprócz dzieł Gaudiego miasto oferuje nam jeszcze moc innych atrakcji.
Jednym z bardzo klimatycznych miejsc w Barcelonie jest Barri Gotic. Dzielnica pełna zakamarków, w której możemy poczuć się jak przeniesieni do średniowiecza 🙂 Labirynt wąskich ciemnych uliczek, nadaje temu miejscu szczególnego klimatu. Odwiedzenie tego miejsca to jak wejście do wehikułu czasu i wylądowanie 5 wieków wstecz. Magia tej barcelońskiej dzielnicy na długo pozostaje w pamięci.
Mają tam też naszym zdaniem najpyszniejszą kawę w całej Barcelonie.





Na koniec labiryntu zakamarków gotyckiej dzielnicy jeszcze chyba najbardziej fejsbukowo – instagramowe miejsce – Most Westchnień. Na nas aż takiego wrażenia nie zrobił , wenecki prezentuję się o wiele lepiej 😛 Ale kto co lubi 🙂

Po małym spacerku nastrojowymi uliczkami czeka na nas na zakończenie wisienka na torcie. Katedra w Barcelonie. Bo wbrew pozorom to nie Sagrada Familia może pochwalić się tym mianem a kościół Św. Eulali znany właśnie jako La Seu.
To budowla majstersztyk! Gotyk w najpiękniejszym wydaniu. Misterne zdobienia fasady przedniej nadają jej bez wątpienia wielkiego majestatu. Wznoszona od XII od XV wieku. We wnętrzu katedry podziwiać można chrzcielnicę, z której chrzczono Indian przywiezionych przez Kolumba z Nowego Lądu.
Patronką katedry jest Św. Eulalia, męczennica, która zginęła w roku 304 w wieku lat 13 za wiarę. Budowla to jedno z największych dzieł gotyku w całej Hiszpani. CUDO!




Barcelona co zobaczyć? La Rambla, La Boqueria i Krzyś Kolumb!
Żegnamy się zatem z częścią zabytkową i idziemy na shopping do dzielnicy komercyjnej.
Każde szanujące się miasto ma w końcu swoją ulicę fejmu. Zakopane ma Krupówki a Barcelona La Ramblę.
Przyjechaliśmy, weszliśmy i się rozczarowaliśmy.
Oprócz wszystkim znanych sieciówek, bezkresów straganów z pamiątkami chińskiej produkcji i knajpek oferujących typowe niesmaczne, turystyczne zestawy dnia z paellą i sangrią na czele za 15 euro nie znaleźliśmy na La Rambli prawie nic szczególnego…ot wiele hałasu o nic!

… chociaż zaraz, zaraz, prawie czyni wielką różnicę 🙂
Jest takie jedno miejsce, które jednak nam się tam bardzo spodobało. Mowa tutaj o La Boqueria, czyli olbrzymiej hali targowej, gdzie można kupić sobie przekąski jakie tylko dusza zapragnie. My uwielbiamy szyneczkę Iberico, wiec ona właśnie padła naszym łupem. Aż ślinka cieknie na samo wspomnienie 🙂






Szczęśliwi i z pełniejszymi brzuchami ruszyliśmy w kierunku nabrzeża aby przywitać się z Krzysiem Kolumbem. Krzyś w Barcelonie ma szczególne miejsce – ma swoją własną kolumnę, na której dumnie stoi i wskazuje nam kierunek Nowego Świata.
Spotkanie z Krzysiem i ładna pogoda zachęciły nas do poszwędania się po okolicy jeszcze jakiś czas… trafiliśmy ostatecznie na dzielnicę, która w Barcelonie jest najbardziej multi kulti.
Barcelona co zobaczyć ? Raval i El Gato Grubato!
Raval to dzielnica barcelońskiej bohemy. Wielokulturowość i szeroko pojęta sztuka to znaki rozpoznawcze tej dzielnicy. Warto wybrać się tu na mały spacer i zobaczyć jak bardzo inna i różnorodna jest Raval, która to de facto zaczyna się zaraz za rogiem La Rambli.
Jako miłośnicy kotów my poszukiwaliśmy w Raval nie kogo innego jak El Gato Grubato we własnej osobie. Mowa tu oczywiście o El Gato de Botero – rzeźbie z brązu, która trafiła do Barcelony w roku 1987 i początkowo była formacją przemieszczającą się i co jakiś czas zmieniała swoją lokalizację by ostatecznie zacumować w dzielnicy Raval. Dziś to jeden z symboli Barcelony.
Śliczny 7 metrowy kiciusiek, nic tylko miziać 🙂

Kończąc spacer po Raval skierowaliśmy swe kroki jeszcze na nabrzeże aby zobaczyć barceloński port.
Barcelona co zobaczyć? Port i Barceloneta!
Port w Barcelonie jest miejscem gdzie zwłaszcza w sezonie letnim goszczą jachty sławnych i bogatych. To też duża marina dla lokalnych łodzi i przystań dla większych statków wycieczkowych. Dla nas to przyjemny spacerek nabrzeżną promenadą. Bardzo polecamy!



Jak jesteśmy już nad wodą to chcielibyśmy polecić Wam jeszcze jedno szczególne miejsce w Barcelonie a mianowicie dzielnicę o nazwie Barceloneta. Kiedyś siedziba lokalnych rybaków dziś jedna z najczęściej odwiedzanych dzielnic Barcelony. Nie dziwi to nic a nic, zważywszy na to, że Barceloneta to kilometrowe piaszczyste plaże, gdzie w gorące dni można znaleźć chwilę wytchnienia od miejskiego zgiełku.
My nie morsujemy więc nie zdecydowaliśmy się na kąpiel w styczniu 😛 Spacer po plaży jednak polecamy każdemu!!! Najłatwiej i najszybciej dostać się na plażę linią metra dojeżdżając do przystanku o nazwie Barceloneta.






Barceloneta wywołała już w nas taki wczesny summer feeling… i jak tu wracać do zimnego Monachium no jak???
No dobra jeszcze wracać na szczęście nie musimy i mamy dla Was jeszcze kilka perełek na zakończenie.
Barcelona – co zobaczyć? Szpital Św. Pawła, plac Hiszpański i Wzgórze Montjuic!
Lokalizacja naszego hoteliku, okazała się na tyle fantastyczna, że pozwoliła odkryć nam jeszcze jedną perełkę barcelońskiej architektury. Mowa tutaj o szpitalu Św. Pawła – Hospital de la Santa Creu i Sant Pau.
Budowla zachwyca swym rozmachem i kunsztem artystycznym, a fakt że budynek jest wciąż pełnowymiarowo funkcjonującym szpitalem dodatkowo podwyższa level zachwytu. To majstersztyk katalońskiej secesji. Budynek powstał na początku XX wieku i jak na tamte czasy posiadał szereg nowoczesnych rozwiązań jak choćby podziemne korytarze do szybszego transportu i przemieszczania się chorych.
Polecamy spacer do tego miejsca nie pożałujecie! My do środka nie wchodziliśmy, jednak dla chętnych też jest taka możliwość. Bilety można zakupić na miejscu, są one jednak relatywnie drogie.




Na zakończenie naszego spaceru po Barcelonie chcemy pokazać Wam jeszcze jedno ważne miejsce a mianowicie Plac Hiszpański i wzgórze Montjuic. W sezonie letnim miejsce to znane jest przede wszystkim z pokazów świetlno – muzycznych odbywających się przy tutejszej fontannie. Warto też podejść pod pałac i pospacerować wokół niego. Widoki naprawdę piękne.
Plac Hiszpański jest też jednym z głównych węzłów komunikacyjnych w Barcelonie.
Na nas miejsce to zrobiło bardzo pozytywne wrażenie.




I tutaj kończymy nasze wspomnienia z Barcelony. Pora wracać do domu.
Wy jednak z hiszpańskimi impresjami żegnać się nie musicie! Zajrzycie jeszcze na nasze wpisy z :
- Palma de Mallorca
- Valdemossa
Jesteśmy pewni, że jeszcze tam wrócimy i dokończymy zwiedzanie, bowiem miasto to oferuję moc atrakcji, których nie sposób ogarnąć w kilka dni. No i ta czekolada…mmmmm
Do zobaczenia w Barcelonie!
Jeśli podobał się Wam wpis zostawcie po sobie jakiś mały ślad w formie komentarza lub polubienia nas na facebooku TakeaBreakePD albo Instagramie takeabreakpd.
Do przeczytania w kolejnym wpisie!
xoxo